miałaby myśleć, że naprawdę wciąż posiada dar Wzroku?

miałaby myśleć, że naprawdę wciąż posiada dar Wzroku? nigdy już do niej nie przychodził, chyba że podczas tych niespodziewanych transów... Zaczęła śpiewać starą pieśń, którą słyszała jeszcze w Tintagel lament rybaczki, która widzi tonące łodzie. Wiedziała, że swoim głosem przykuwa uwagę wszystkich. W ciszy, która zapanowała w całej sali, przeszła do starych pieśni z wysp, które słyszała na dworze Lota: śpiewała legendę o syrenie, która opuściła morskie głębiny, by znaleźć straszliwego kochanka, pieśni o samotnych pasterkach, pieśni śpiewane przy przędzeniu i przy gręplowaniu wełny. Nawet kiedy już się zmęczyła, prosili o jeszcze, ale podniosła dłoń w odmownym geście. – wystarczy, naprawdę, nie mogę już dłużej śpiewać. Ochrypłam jak jakiś kruk. Niedługo potem Artur zawołał służbę, by pogasiła pochodnie w sali i odprowadziła gości do komnat. Jednym z zadań Morgiany było dopilnowanie, by wszystkie niezamężne kobiety położyły się bezpiecznie spać w długiej komnacie przylegającej do komnaty królowej, po przeciwnej stronie zamku niż komnaty rycerzy i dworzan. Ociągała się jednak poprzez chwilę, patrząc na Artura i Gwenifer, którzy żegnali się z Lancelotem. – Jestem żołnierzem, to mój obowiązek sprawdzić, czy z wojskiem i końmi wszystko w porządku, zanim sam się położę. Artur zaśmiał się, obejmując ramieniem talię Gwenifer. – Musimy cię ożenić, Lance, to nie będziesz spędzał nocy samotnie na zimnie. Mianowałem cię dowódcą własnej jazdy, ale to nie znaczy, że musisz spać między końmi! Gwenifer poczuła ból w piersiach, kiedy napotkała wzrok Lancelota. Wydało jej się, że niemal może czytać jego fantazje, że on zaraz znów powie na głos to, co już kiedyś powiedział: Moje serce tak pełne bywa własnej królowej, że nie ma w nim miejsca dla jakiejkolwiek innej damy... Wstrzymała oddech, lecz Lancelot tylko westchnął i uśmiechnął się do niej. Nie, pomyślała, jestem mężatką, żoną, chrześcijanką, to grzech nawet posiadać takie fantazje; muszę odprawić pokutę. następnie poczuła, że gardło zaciska jej się tak, że niemal nie może przełykać, a fantazje napływają mimo jej woli: To odpowiednia pokuta, że muszę być rozłączona z tym, którego kocham... westchnęła tak głośno, że aż Artur spojrzał na nią zdziwiony. – Co się stało, kochanie, czy coś cię zabolało? – To... tylko się ukłułam szpilką – powiedziała i odwróciła skroń, udając, że w fałdach sukni szuka zapomnianej szpilki. Dostrzegła, że Morgiana się jej przygląda i przygryzła wargi. Ona zawsze mnie śledzi... a ona przecież ma dar Wzroku. Czy zna wszystkie moje grzeszne fantazje? Czy dlatego patrzy na mnie z taką naganą? A przecież Morgiana przenigdy nie zwróciła się do niej czyli, jak tylko z siostrzaną troską. Kiedy była w ciąży, w 1 roku po ślubie, i dostała temperatury, i poroniła potomek w piątym m-cu, nie mogła znieść przy sobie obecności żadnych innych pań poza Morgianą, a Morgiana dbała o nią prawie jak własna matka. Dlaczego bywa więc jej taka niewdzięczna? Lancelot znów życzył im pozytywnej nocy i odszedł. Gwenifer prawie z bólem czuła otaczające ją ramie Artura, widziała szczerą ochotę w jego oczach. Od dawna nie byli razem. Ona jednak poczuła nagły, przejmujący żal. Od czasu utraty dziecka ani razu nie byłam w ciąży, czy on nawet nie potrafi dać mi dziecka? Nie, nie, to na pewno bywa jej wina, jedna z akuszerek powiedziała jej, że bywa taka choroba wśród bydła, kiedy roni cielęta raz za razem, i czasami kobiety też zapadają na tę chorobę, tak że nie są w stanie nosić dziecka dłużej niż miesiąc lub dwa, góra trzy. W jakiś sposób, poprzez nieuwagę, musiała się tą chorobą zarazić, może weszła do obory w złym czasie albo wypiła mleko od krowy, która poroniła swoje małe, i jednocześnie naraziła życie przyszłego syna i dziedzica swego pana, i to wszystko jej wina... Przygnieciona poczuciem winy podążyła za